Hej kochane! Zazwyczaj nie szaleje, zazwyczaj jestem osobą wolącą siedzieć w domu.... Ale jak już pójdę-to do rana . Ale przecież żyjemy tylko raz i fajnie będzie móc na starość wspominać . Ale tyle się działo tej soboty co chyba nigdy :D
Spotkanie przebiegło bardzo sympatycznie-trochę śmiechu ,gadaniny o kosmetykach. Była też przedstawicielka firmy Mery Key która opowiedziała nam troszkę o tej firmie jak i zrobiła zabieg na dłonie. Odbyła się również licytacja -losowanie . Pieniążki jakie zostały zebrane były przeznaczone na karmę psiaków ze schroniska. Post z upominkami będzie następnym razem ;) tak samo jak i blakat :)
Niestety dwie dziewczyny w ostatnim momencie się wykruszyły przez co paczuszki zostały rozebrane na czynniki pierwsze i część poszła na licytacje a część została dołożona do paczuszek dziewczyn jakie były.
Była kawa, piwo herbatka.... no i co? Muszę troszkę ponarzekać. Do kawy się nie doczepie-była pyszna ale.... potem chciałam małe piwo-NIE MA. okkk.... chciałam żurawinówke z sokiem bananowym-NIE MA ANI TEGO ANI TEGO. Irytacja wzrasta..... Musiałam się zadowolić wiśniówką z sokiem pomarańczowym. Ale to o nic nie chodzi. Na wstepie byłyśmy już nie miło zaskoczone jako że właściciel zaznaczył sobie że każda z nas ma wydać po 35zł. Wszystko nic-jak mam wydać to chyba musi być na co-prawda??
Dziewczyny się rozeszły normalnie....A my z Ewelą jakby to powiedzieć-zbiegłyśmy z miejsca zbrodni udając że idziemy po kolejne paczki :D
Jako że to była sobota spotkanie trwało 2 godziny-każda miała plany weekendowe. Ja dzięki Ewelinie również.
Po spotkaniu pojechałyśmy na grilla na działkę jej mamy. Było jej rodzeństwo,jej mąż, Syn męża i oczywiście jej mama. Czyli towarzystwo dobrze mi znane i lubiane. Przez co nikt nie czuł się nieswojo i wygłupów końca nie było. Oczywiście grill , alkohol, śmiechy, żarty. Pragnę podkreślić że jestem osobą nie pijącą-mnie z alko zobaczyć to baaaardzo rzadki widok.....alle jak już imprezuje to na maaaxaa.....No właśnie.......i takim to sposobem oczywiście tak mi jak i Eweli alko było mało i trzeba było młodych(pełnoletnich!) gnać dwa razy do sklepu .
Oczywiście jak to pod wpływem-było nam mało. Zapragnęło się nam dyskoteki-A JAKŻE BY!! :D Ewelina uprosiła męża i hejaaa do domku się ogarnąć i przebrać( na co wiele czasu nie miałam bo po 15 min już na mnie krzyczeli żebym złaziła) Na dyskotece nie byłam od wieków. I aż normalnie nie szło się wczuć w rytm muzyki ale jakoś to poszło. Może przez alko?? Jest taka opcja bo piłyśmy wszysko hehe malibu, wiśniówkę , wódka, piwo, whisky .....i chyyyba tyle :D o godzinie przed 4 nad ranem byłam w domu
Wiecie co??? już wiem dlaczego nie pije. W niedziele sobie o tym przypomniałam :D kiedy nie byłam w stanie wstać z łóżka :D ALe na szczęście moja rodzinka skakała koło mnie jak koło jajka :D Bo ja na kacu??? Częściej widzi się spadającą gwiazde jak mnie na kacu :D
Wiecie co??? dawno się tak nie bawiłam :D mam nadzieje że zdjęciami Was nie zanudziłam!